Niewyjaśniona (?) zagadka – dlaczego dr Reszczyński może pracować na UJ, a dr Wieczorek -nie ?

O dr Jarosławie Reszczyńskim było niedawno głośno, a to na okoliczność odkrycia jego rejestracji jako TW ‚ Mietek” w archiwach IPN ( Dziennik Polski 17 maja 2007 Prowokatorz uniwersytetu? To on miał wytypować Lesława Maleszkę do werbunku przez Służbę Bezpieczeństwa ) , no i przede wszystkim na okoliczność filmu Trzech Kumpli, gdzie również występuje w nienajlepszym towarzystwie.

Bronisław Wildstein w tekście  – Rzeczpospolita, 25-06-2008Film o śmierci, zdradzie i nieodkupionych winach ,tak pisze:Ale wcześniej obserwujemy innego agenta SB, Jarosława Reszczyńskiego, dziś pracownika naukowego UJ, który odegrał szczególną rolę w rozpracowaniu grupki studentów planujących dopiero działalność opozycyjną. Wszedł w środowisko, wytypował jego „najniebezpieczniejszych” reprezentantów i potencjalnego agenta. Oczywiście dziś broni go jego środowisko naukowe.

Jak można odnaleźć w bazie OPIdr Jarosław Reszczyński jest profesorem Wyższej Szkoły Administracji w Bielsku-Białej i jest zatrudniony także w Katedrze Prawa Rzymskiego UJ o czym informuje więcej strona zakładu.Wykłada także w Papieskiej Akademii Teologicznej (w Instytucie Prawa Kanonicznego).

Także Wikipedia zamieszcza nieco informacji na jego temat pod hasłem:Jarosław Reszczyński

Dr Reszczyński jest zatem pracownikiem naukowym – etatowym, a nawet wieloetatowym co się wpisuje w patologię polskiego systemu, której to patologii bronił w w Dzienniku Polskim (Niekoniecznie chałtura, 26-06-2004, także Kontrateksty) przełożony doktora na UJ – prof dr hab. Janusz Sondel, również wieloetatowiec.

Dr Józefa Wieczorka nie można znaleźć na stronach jakiegokolwiek zakładu naukowego w Polsce,  bo od dawna jest bezetatowcem, jakkolwiek, będąc bez etatu publikował więcej niż wielu etatowców ( także wieloetatowców), a nawet więcej niż on sam, gdy był na etacie (por. www.geo-jwieczorek./ans.pl ) co jasno dokumentuje, że oddalając się poza zasięg ‚maczug akademickich’ można coś zrobić nawet jak się nie ma pieniędzy na/za robotę.

Czy może być lepszy dowód na kryminogenny stan systemu nauki w Polsce ?

Prof. Sondel walcząc o utrzymanie patologicznej wieloetatowości informował: „Pracuję aktualnie na trzech etatach: od 47 lat w Katedrze Prawa Rzymskiego Uniwersytetu Jagiellońskiego, w tym od 15 jako profesor zwyczajny, obecnie kierownik katedry, od 29 lat na Akademii Wychowania fizycznego w Krakowie jako profesor prawa w turystyce i od kilku lat kierownik Zakładu Prawa i Organizacji Turystyki, od 3,5 lat jako rektor Wyższej Szkoły Turystyki i Ekologii w Suchej Beskidzkiej, gdzie również wykładam prawo w turystyce.”…”W sumie mogę bez fałszywej skromności stwierdzić, że dla mojej macierzystej uczelni, pomimo zajęć gdzie indziej, robię więcej niż wielu jednoetatowców. I wiem, że mój przykład bynajmniej nie jest odosobniony.”

Na co dr Wieczorek odpowiedział swoim tekstem, O akademickich chałturach – inaczej, który oczywiście nie mógł się ukazać w Dzienniku Polskim, a prof. Sondel nie raczył na niego zareagować. Tekst ten kończy zdanie nawiązujące do poetyki prof. Sondela : „W sumie mogę bez fałszywej skromności stwierdzić, że dla uczelni zrobiłem więcej niż wielu profesorów, o czym najlepiej świadczy fakt zapisywania sobie mojej działalności na ich konto. Nie sądzę aby mój przykład był odosobniony.” ….itd

A wcześniej informowałem w tekście prof. Sondela i nielicznych czytelników mojego tekstu: „…jeszcze na wiosnę 1980 r. byłem uznany za samodzielnego pracownika uczelni przez radę naukową, otrzymywałem nagrody rektorskie, ale ten stan w latach stanu wojennego wyraźnie się zmienił. W końcu po wieloletnim poddaniu mnie ostremu mobbingowi w 1986 roku zostałem oskarżony przez anonimową do dnia dzisiejszego komisję o negatywne oddziaływanie na młodzież i usunięty z uczelni, pozbawiony kontaktu z młodzieżą akademicką i z moim warsztatem pracy. Mimo przemian ustrojowych na uczelnię nie mogłem wrócić, również w czasie kadencji pro-rektorskiej Prof. Sondela.”

Prof. Sondel palcem nie kiwnął, aby przywrócić do pracy na UJ niewygodnego w czasach PRLu nauczyciela akademickiego, ale rezonu nie traci i twierdzi, że bardzo. wiele dla uczelni zrobił ! Nie wątpię. Problem w tym czy wiele dobrego, czy złego i jaki był /jest bilans tej działalności ? Nie powinien być sędzia we własnej sprawie.

Pozostał (podobnie jak inni) obojętny na los wyrzuconych z uczelni na podstawie fałszywych i anonimowych oskarżeń,  a tego raczej do dobrych uczynków nie da się zaliczyć.

Prof. Sondel nie został natomiast obojętny na los TW „Mietka”, obecnie swojego podopiecznego którego broni w znanym tekście Dlaczego bronię dr. Jarosława Reszczyńskiego?

Moim zdaniem sprawa dr. Jarosława Reszczyńskiego i znajdujących się w podobnej sytuacji innych osób powinna być przedmiotem obiektywnej analizy, ale musi się to odbyć w cywilizowanej atmosferze, a nie w warunkach niewybrednej nagonki, którą namzaserwowano”

Ciekawe, że jako profesor, a nawet okresowo prorektor, nie miał nic przeciwko niewybrednej nagonce i haniebnej, niecywilizowanej, atmosferze rozpętanej na UJ przeciwko dr Wieczorkowi . Widocznie ta atmosfera mu całkiem odpowiadała. Nie przedłożył sprawy do obiektywnej analizy, lecz umył ręce, tak jak i jego poprzednicy i następcy, jak Rzecznik Praw Obywatelskich – jednocześnie podwładny rektora UJ !

Higiena kończyn górnych zawsze była przedmiotem szczególnej troski wybrańców zasiadających na rektorskich fotelach i ich wyborców.

Prof. Sondel o TW „Mietek” pisze ”Po prostu uważam, że został wciągnięty w tryby potężnej machiny, której nie umiał się przeciwstawić i która w ostatecznym rozrachunku go zmiażdżyła.” ale sprawa tego, który umiał się przeciwstawić i nie został zmiażdżony (jak można do tej pory sądzić) przez tryby potężnej machiny SB,  wcale go nie interesuje. Czyżby powodem był konflikt interesów – fakt, że Józef Wieczorek został zmiażdżony przez jeszcze bardziej potężną machinę profesorów UJ ? być może bez klarownego związku z SB, ale z klarownym związkiem z PZPR i klarownymi esbeckimi metodami – fakt, że jeszcze bardziej efektywnymi i perfidnymi.

O sprawie TW „Mietek” pisał Dziennik Polski (22 maja 2007) – Ponura historia. Naukowiec oskarżany o współpracę z SB oddał się do dyspozycji rektora UJ.

O sprawie dr Józefa Wieczorka i tajnych teczek UJ Dziennik Polski nie miał zamiaru napisać. Sprawy pokrzywdzonych widocznie Dziennika Polskiego nie interesują . Tym bardziej, gdy są pokrzywdzeni przez krzywdziciela, który jest powiązany z DP. Chyba jasne ?

A jak się zachował obecny rektor UJ – prof Musioł – uważany o dziwo za zwolennika lustracji ?

Ano, jak pisały gazety prof. Musioł chętnie rozmawia z każdym o inwigilacji,   ale jak wynika z faktów rozmawia z TW , w tym z TW Mietkiem (Były TW „Mietek” rozmawiał z rektorem UJ)natomiast nie ma zamiaru rozmawiać z inwigilowanymi !!! )

Prasa podaje „władze UJ kierują się w swoim postępowaniuzasadą domniemania niewinności” ale nie podaje, że tak postępują tylko w stosunku do TW! Jeśli chodzi o tych co TW nie byli ( być nie chcieli) –  jak Józef Wieczorek, władze UJ stosują natomiast zasadę domniemania winy ! i te władze mimo statutowego obowiązku poszukiwania prawdy, finansowanego przez podatnika, nie mają zamiaru czegokolwiek wyjaśniać !

Dr Jarosław Reszczyński twierdzi, że nikomu nie szkodził. Jego patron też chyba tak uważa. Nie wszyscy są tego zdania, bo trudno takie zdanie podzielać, ale na uczelni włos z głowy TW „Mietkowi” nie spadł ! W końcu ta uczelnia kieruje się zasadą tolerancji, a to że jest ona niemal ograniczona do działań TW – to już inna historia.

Co innego jeśli chodzi o Józefa Wieczorka – on też uważa ze nikomu nie szkodził, ale władze UJ uważają, że było inaczej, chociaż tych szkód nigdy nie udokumentowały i dokumentować nie mają najmniejszego zamiaru, w ramach poszukiwania prawdy. Jak anonimowa komisja uznała, że Józef Wieczorek  psuł młodzież to znaczy, że psuł i nie ma co sprawy roztrząsać czy czymkolwiek dokumentować !

Czy nie jest dowodem na psucie młodzieży, to że tak o nim pisali :

dr Wieczorek uczył nas rzetelności i uczciwości naukowej oraz postaw nonkonformistycznego krytycyzmu naukowego..”

„dr Józef Wieczorek był dla nas wzorem nauczyciela i wychowawcy”,

„Pod jego wpływem geologia stała się dla jego wychowanków nie tylko przyszłym zawodem, ale życiową pasją”

A dziekan Wydziału BiNoZ Antoni Jackowski w raporcie dla senatu z 1994 r !  pisał wręcz, że Józef Wieczorek podburzał studentów ! czemu nawet nie mogę i nie widzę powodu aby zaprzeczać, bo przecież niemal cała moja działalność akademicka sprowadzała się do podburzania studentów, aby byli lepsi od profesorów !

Co gorsza,  w opinii tegoż dziekana Józef Wieczorek ma – o zgrozo  – poczucie własnej wartości, a to jak można sądzić było nie do zaakceptowania w środowisku mającym poczucie własnego skundlenia.

W końcu taka postawa naruszała autonomiczny autorytet profesorów UJ i najwyższych władz, najstarszej polskiej uczelni, promieniujących swoim postępowaniem na wszystkie inne uczelnie kraju.

Zresztą o co chodzi ? Skoro jak mówili i pisali sami studenci i wychowankowie Józef Wieczorek  uczył ich myślenia, nonkonformizmu, czytania i krytykowania literatury naukowej i do rozwoju naukowego dążył itd.,  a do czego takie nieodpowiedzialne postępowanie może prowadzić pisał już w latach 70-tych Ryszard Kapuściński w genialnym Cesarzu :

Ludźmi owładnął jakiś owczy pęd, jakieś pazerne zaślepienie, bo dość, żeby hen, na drugim końcu świata ktoś się rozwinął, a zaraz wszyscy chcą się rozwijać, zaraz napierają, szturmują, żądają, żeby ich też rozwinąć, żeby podnieść i zrównać, a wystarczy, przyjacielu, żebyś zaniedbał te głosy, a natychmiast masz bunty, krzyki, przewroty, negacje, frustracje i zwisanie.
..ale nasz pan z takiego wychodził założenia, że nawet najbardziej lojalnej prasy nie należy dawać w nadmiarze, gdyż może z tego wytworzyć się nawyk czytania, a potem już krok tylko do nawyku myślenia, a wiadomo, jakie to powoduje niewygody, utrapienia, kłopoty i zmartwienia
..”

System poczynania władców absolutnych opisany przez Kapuścińskiego miał znaczenie uniwersalne, i jak najbardziej odnosił się do systemu sprawowania władzy, także na szczeblu mojego instytutu, zresztą chyba i w całym systemie akademickim PRLu jakby realizującym instrukcję NKWD :Ściśle tajne Moskwa, 2.VI.1947r. K.AA/OC 113 INSTRUKCJA NK/003/47

35. W szkolnictwie podstawowym, zawodowym, a w szczególności w szkołach średnich i wyższych doprowadzić do usunięcia nauczycieli cieszących się powszechnym autorytetem i uznaniem. Na ich miejsce wprowadzić ludzi mianowanych”.

Jak oceniła anonimowa komisja uczelniana w 1986 r postawa obywatelska Józefa Wieczorka była negatywna, co zresztą znalazło się już i w raportach TW do SB jeszcze w stanie wojennym (1982):Jego postawa polityczna – zdecydowanie wroga, wskazuje, iż prowadzi jakąś działalność polityczną…. (opracował : Kpt.Stanisław Knapik, IPN Kr 08/292 t.2 k.209-210) .”

Jak widać linia władz akademickich jeszcze w 1986 r. miała mocne oparcie na linii esbeckiej.

Więc o czym tu mówimy ? Wina Józefa Wieczorka jest zatem bezsporna.

Uczył myślenia ? – uczył,

uczył nawyku czytania i to krytycznego ? – uczył,

podważał autorytet będących u władzy ? – podważał,

cieszył się uznaniem ? – cieszył się.

No to won !

Jak najbardziej poczynania autonomicznych władz UJ były zgodne z obowiązującym wówczas systemem i zgodne z tajną instrukcją NKWD.

System komunistyczny niby upadł, ale ciągłość prawna PRLu i III RP pozostała i komunistyczny system wartości nadal pozostał w sercach i umysłach beneficjentów tego systemu.

To chyba wyjaśnia dlaczego dr Jarosław Reszczyński może nadal pracować na UJ ( i nie tylko na UJ) i uczyć studentów, a dr Józef Wieczorek – nie może (nigdzie !).

Józef Wieczorek

Appendix:

Józef Wieczorek 5.12.2005

ul. Smoluchowskiego 4/1

30-069 Kraków

Szanowny Pan Rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego

Prof.dr hab. Karol Musioł

L.dz/ 5/12/2005/12

dotyczy: poznania prawdy u źródła, pokrzywdzeni w PRLu

W nawiązaniu do słów Pana Rektora opublikowanych w tekście ‚UJ nie będzie oskarżycielem’ http://serwisy.gazeta.pl/wyborcza/1,34474,3047919.html:
Zgodnie z uniwersyteckimi zasadami stosowana jest i będzie zasada domniemania niewinności, a podejmowane decyzje będą zgodne z obowiązującymi przepisami….’

‚Za oczywiste uważam dążenie do poznania prawdy u źródła.. ‚

Chętnie rozmawiam ze wszystkimi osobami, które chcą podzielić się ze mną swoimi uwagami’..

Bardzo proszę o wyznaczenie mi terminu rozmowy w czasie której chciałbym się podzielić swoimi uwagami na temat stosowania na UJ zasady domniemania niewinności, inwigilacji SB, listy Wyrozumskiego – represjonowanych w PRLu (‚POWRACAJĄCA FALA ROZRACHUNKU Z PRZESZŁOŚCIĄ’ 69 nr. Alma Mater )

Mam nadzieję, że nasza rozmowa będzie owocna dla poznania prawdy

Z poważaniem

Józef Wieczorek


U(J)bekistan trzyma się mocno

Józef Wieczorek

Nie było dla nikogo tajemnicą, że w czasach PRL-u czynnik partyjny miał ogromny wpływ na życie uczelni. Żaden awans, żadna nominacja, żaden służbowy wyjazd zagraniczny, nie mogły mieć miejsca bez wiedzy, poparcia, a przynajmniej przyzwolenia czynnika partyjnego.

Życie uczelni, partii i SB wzajemnie się przenikały. Pozostaje zatem rozpoznanie tej symbiozy, udokumentowanie jak ona przebiegała i jaki miała wpływ na życie akademickie uczelni, które jak się mówi – w sposób zasadny – pozostały skansenami nie do końca upadłego PRL-u.


Potrzebne jest kompleksowe ujęcie problemu z poznaniem zarówno teczek SB, jak i PZPR oraz partii sojuszniczych, młodzieżowego zaplecza oraz teczek „służb” akademickich. Potrzebne są też opinie świadków.

Doświadczenia b. NRD wskazują, że w środowiskach akademickich wystarczył uścisk dłoni bez pozostawienia innych śladów, aby doszło do współpracy i np. deklaracji załatwiania niewygodnych osób. Niewygodnych wykańczano także psychicznie, stosując ostry mobbing i to była bardzo mocna broń, bo jej stosowanie trudne jest do udowodnienia szczególnie przy analizach tylko teczek bezpieki.

Niestety u nas nie ma woli, aby przyczyny, przebieg i zasięg tego zjawiska poznać. Bez udziału czynnika ludzkiego, jeszcze żyjących świadków, niewyjaśnione pozostaną okoliczności wielu błyskotliwych karier akademickich jednych a druzgotania drugich

(Czarna księga komunizmu (uniwersyteckiego)

—–

W Polsce mimo ogromnego zwiększenia liczby uczelni i liczby studentów profesorowie należą do kategorii wymierającej bo na ogół liczą ponad 60 lat, a często trzymają się na posadach także w zaawansowanym wieku emerytalnym. Kariery robili jako młodzi naukowcy w czasach PRL-u i spora ich część wykazywała się koniecznym dla zrobienia kariery konformizmem a nierzadko przynależnością do wiodącej siły ludu miast i wsi bo takie czynniki pozamerytoryczne były wówczas preferowane. TW na uczelniach nie należeli do rzadkości.

Lustracja środowiska akademickiego ?

——

Niestety środowisko akademickie nie dokonało samooczyszczenia pozytywnego. Oczyszczono je natomiast z elementu niepewnego, nielojalnego w stosunku do trzymających władzę i stanowiącego zagrożenie dla przewodniej siły narodu. Czyściły komisje anonimowe, zapewne z odpowiednim udziałem czynnika stojącego na straży jedynie słusznego systemu.

Składu komisji władze UJ do dnia dzisiejszego bronią iście heroicznie, a łamano przecież elementarne prawa człowieka, bo na mocy ‚prawa’ nie istniały możliwości odwoływania się do sądu.

Teczki uczelniane na niewygodnych pracowników, które bywały gdzieś wysyłane do nieznanych obecnie departamentów, niekoniecznie w zbiorach SB, nie są dostępne dla pokrzywdzonych a władze uczelni do dnia dzisiejszego powołują się na ‚prawo’ stanu wojennego, które pozwala im takie teczki aresztować, czy niszczyć.

Łamie się Konstytucję dla utajnienia prawdy.

Niestety w procesie niszczenia osób działających niewygodnie w Solidarności i obrony racji symbiontów partyjnych, także po roku 1989 r., swoją rolę odegrała także Solidarność UJ, więc i ten aspekt winien być wzięty pod uwagę i rozpoznany.

Teraźniejszość winna być kluczem do poznania przeszłości. Teraźniejsze wybiórcze niszczenie starych akt, tworzenie nowych, aresztowanie akt niewygodnych, niekonfrontowanie ‚papieru’ z człowiekiem prowadzi do stanu takiego, że ‚papierowy’ kat może być rzeczywistą ofiarą, a ‚papierowa’ ofiara rzeczywistym katem. To widać na przykładzie inspekcji dostępnych akt uczelnianych.

Jeśli się bada sprawę inwigilacji Solidarności uczelnianej, trzeba zbadać też akta uczelniane, nie tylko uczelnianej organizacji partyjnej, decyzje ciał kolegialnych, oceny czy zarzuty wobec pracowników i odnieść to do całego kontekstu. ….

Rzetelne ujawnienie akt bezpieki i jej symbiontów miałoby istotne znaczenie dla opracowania Czarnej Księgi Komunizmu w Nauce i Edukacji’, której tak bardzo się boją niektórzy ‚historycy’ UJ uważając, że miałaby ona małą nośność naukową, i że nie warto na nią przeznaczać publicznych pieniędzy. Natomiast wydawane są księgi ‚historyczne’ z publicznych pieniędzy, w których czyści się niewygodne nazwiska, nie ma ani słowa o komunizmie, o stanie wojennym, o symbiozie miedzy partią a SB na uczelniach. I tym się karmi nasze młode pokolenie. Należy jak najszybciej zmienić dietę!

Historia w tajnych teczkach zabezpieczona.

——

Jak nawiązać dialog z UJ ? List do rektora UJ ( dialog, pamięć, sumienie)

W tekście ‚UJ nie będzie oskarżycielem(Gazeta Wyborcza, 4 grudnia 2005 r ) jasno Pan (rektor UJ – Karol Musioł ) pisał ‚Chętnie rozmawiam ze wszystkimi osobami, które chcą podzielić się ze mną swoimi uwagami’ a z odpowiedzi na mój list jasno wynika, że nie pisał Pan prawdy wprowadzając w błąd społeczeństwo biorące Pańskie deklaracje za ‚dobrą monetę’. (także mnie! o czym świadczy mój list z 5.12.2005) .

Jest to złamanie m.in.. Akademickiego Kodeksu Wartości obowiązującego jak wiadomo w UJ. Takie wyprowadzanie w pole mediów i obywateli winno się spotkać z dezaprobatą, gdyż to Rektor winien być nie tylko strażnikiem obowiązującego prawa i zasad etycznych obowiązujących w uczelni ale sam winien być kryształowy i winien dawać przykład innym.

Przypomnę: -Gazeta Wyborcza 1.12. 2005 – Musioł: Uniwersytet Jagielloński ma być kryształowy’ rozmawiała Katarzyna Kolenda-Zaleska ‚ Nie może być tak, żeby ktoś mówił innym językiem w czasie wykładu, a postępował inaczej. Taką schizofrenię mieliśmy za PRL, kiedy to wiele ludzi mówiło co innego w domu, co innego na zebraniach. Uważam, że Uniwersytet Jagielloński nie jest miejscem, w którym na taką schizofrenię powinniśmy sobie pozwalać – powiedział Karol Musiał, rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego w ‚Poranku Radia Tok FM’

A jednak tak jest, i to Pan Rektor wykazuje taką schizofreniczną postawę co obniża prestiż UJ. Należałoby zastosować się do głoszonych przez siebie słusznych zasad, albo podać się dymisji.

Jak mi wiadomo, chociażby z doniesień prasowych Pan Rektor przeprowadził rozmowy z domniemanymi współpracownikami SB PRL, natomiast nie przeprowadził takiej rozmowy ze mną, mimo prośby o rozmowę…..

Co prawda o takich osobach w stanowisku Senatu UJ z 21 grudnia 2005 czytamy: ‚Wiele osób nie poddało się i broniąc swojej godności narażało się na szykany ze strony SB.’ ale jednocześnie takie osoby były wykluczane z UJ przez władze UJ na podstawie ustawodawstwa lat 80-tych. Tym samym rozumie się, że postawa Senatu jest schizofreniczna.

Do stwierdzenia Senatu ‚Uważamy, iż naukowym opracowaniem mechanizmów współpracy pracowników uczelni z SB winni zająć się historycy.’ chciałbym zauważyć, że historycy, i to z komisji senackiej UJ, badania na temat krzywd wyrządzonych nauczycielom akademickim w okresie PRL-u już prowadzili (por. Alma Mater nr. 69 r. 2005, POWRACAJĄCA FALA ROZRACHUNKU Z PRZESZŁOŚCIĄ). ale metody tych badań i ich wyniki muszą budzić konsternację każdego przyzwoitego człowieka. …..

Z większością działań operacyjnych władz UJ podejmowanych dla usunięcia z uczelni niewygodnego nauczyciela akademickiego zapoznać się nie można . Nie wiadomo jak się one miały do działań operacyjnych SB, ale wygląda no to, że były one bardziej profesjonalne, bardziej skuteczne, a ponadto trwały znacznie dłużej, nawet po usunięciu.

Można by się cieszyć ze stwierdzenia ‚Senat uznaje za słuszne zasady postępowania przyjęte przez Kolegium Rektorskie i Dziekańskie, zgodnie z którymi obowiązuje zasada domniemania niewinności’ ale niestety na UJ postępuje się zgodnie z zasadami domniemania winy w stosunku do niewygodnych osób, których to rzekomych win nie zamierza się udokumentować skazując ich na śmierć zawodową. …

Odnosi się wrażenie, że władze UJ utraciły zarówno pamięć, jak i sumienie.

——

Czy naprawdę Alma Mater nie wydaje wyroków ?

Otóż Uniwersytet Jagielloński postępując zgodnie z ‚prawem’ lat 82-83 przyjmując na siebie rolę sądu, prokuratora, adwokata, dysponując narzędziami prawnymi, które pozwoliły zadecydować o dalszych losach pracowników skazywał ich na niebyt akademicki, naruszał ich godność osobistą przez formułowanie absurdalnych oskarżeń np. o negatywne oddziaływanie na młodzież, oskarżając pokrzywdzonych o podszywanie się pod ‚Solidarność’, utajniając do dnia dzisiejszego niewygodne dla siebie teczki, do tej pory nie zidentyfikował anonimowych członków komisji skazujących (weryfikacja A.D. 1986) a nawet nie jest w stanie zidentyfikować nieanonimowego ich szefa – Aleksandra Koja. UJ czynił to aby inne komisje, czy sądy, ze względu na swoje kompetencje (ich brak) nie mogły do pracy na UJ przywrócić pracowników co pozostawało zawsze w autonomicznej gestii władz UJ!!!

——

APEL O OSTATECZNĄ LIKWIDACJĘ STANU WOJENNEGO
NA UJ
(w XXV rocznicę wprowadzenia stanu wojennego w Polsce)

Wprowadzony 25 lat temu stan wojenny został formalnie zniesiony w 1983 r. ale jego pozostałości mają nadal wpływ na życie publiczne, a na uczelniach widoczne są gołym okiem i w decyzjach władz uczelniach, co w przypadku UJ ma już sporą dokumentację, jakkolwiek nie do końca ujawnioną dzięki instytucjom broniących spuścizny mentalnej i realnej stanu wojennego. …

Władze UJ nie zdobyły się do tej pory na słowo przepraszam w stosunku do osób pokrzywdzonych, preferując na uczelni udaczników – beneficjentów stanu wojennego i pisanie historii, w których nie ma miejsca na prawdę a wartości mają odwrócony znak.

Władze UJ nie zdobyły się nawet na ocenę start poniesionych przez UJ w wyniku polityki kadrowej lat 80-tych. Do tej pory nie były w stanie zidentyfikować nazwisk komisji weryfikacyjnych.

Władze nie są w stanie uzasadnić haniebnych, fabrykowanych przez akademickich ‚łomiarzy w kominiarkach’, oskarżeń, do tej pory je akceptują stojąc niezłomnie na gruncie zasad kłamstwa.


Nie są w stanie nawet ujawnić działań operacyjnych podejmowanych do dnia dzisiejszego przeciwko tym, którzy oskarżeni o ‚psucie’ młodzieży odmówili wypicia cykuty i nadal działają na rzecz elementarnej przyzwoitości w życiu akademickim co napawa taką trwogą akademickich Herodów. Ci, którzy akademickich Judaszów, Piłatów, Herodów nie uznają za niekwestionowane autorytety moralne są odsądzani od czci i wiary.

Dla tych, którzy zostali obdarzeni poczuciem własnej wartości nie ma miejsca na uczelni służącej miejscem i honorami tym, którzy to poczucie w pogoni za stanowiskami, tytułami, pieniędzmi dawno już (często w stanie wojennym) utracili.


Nawołujący w mediach do poszukiwania prawdy, ukrywają ją skrzętnie w szafach, nawołujący do dialogu walą ‚łomami’ lub rażą ‚maczugami dalekiego zasięgu’.

Zasada ‚pełna tolerancja ( a nawet preferencja) dla katów, zero tolerancji dla ofiar ‚ dominuje w przestrzeni akademickiej. Agenci na UJ , czyli dramat mediów i autorytetów

Autorytety moralne tak pięknie w mediach wyrażające troskę nad rzekomymi dramatami rzekomo skrzywdzonych, pozostają całkiem obojętni na skrzywdzonych naprawdę.

Krzywda realna nie jest medialna, więc po co autorytet takimi ‚nieudacznikami’ ma się zajmować. Na dramaty ludzkie, szczególnie te które są spowodowane przez ich pracodawców, czy orderodawców, autorytety taktownie nie reagują nawet jednym medialnym słowem, poświęcając całą uwagę doskonaleniu zaawansowanych technik utrzymywania higieny kończyn górnych. ….

‚Lista Wyrozumskiego’ nie spowodowała lamentu medialnego, nikt nie protestował, że miesza się krzywdzicieli z pokrzywdzonymi na jednej liście, jakby deprecjonując ‚osiągnięcia’ znanego profesora. Autorytety taktownie milczą.

‚Lista Wyrozumskiego’ nie spowodowała rutynowego, ani specjalnego oświadczenia uczelni. No cóż, jak się samemu skandal powoduje to się go nie rozgłasza, tylko knebluje usta tych, którzy by chcieli ten fakt upublicznić.

Za największy skandal bowiem uważa się upublicznianie skandali, szczególnie skandali rzeczywistych i dotyczących wszechnic, czy osób cnót wszelakich. Skandale wirtualne są natomiast mile widziane, szczególnie jeśli służą do przedstawienia pożądanego, choć fałszywego obrazu rzeczywistości.

——

Rapsodia pierwszomajowa na nutę lustracyjną (List do Andrzeja Nowakowskiego)

Ja do tej pory napisałem kilka .. listów do zagorzałych krytyków ustawy lustracyjnej i żaden mi nie pomógł zrozumieć jego stanowiska. Czy to jest uczciwe ?
Chciałem być na konferencji KRASP w Krynicy, gdzie rektorzy formułowali swoje stanowisko w sprawie ustawy. Mam dowody (
Zgłoszenie bez odpowiedzi ). Niestety – nic z tego.

Gdy prezydent spotkał się z takimi jak ja zwolennikami lustracji rektor UW określiła to nietaktem ! (Dialogi na cztery nogi, czyli o nietakcie Pani Rektor UW )


I mamy zatem jasny obraz sytuacji.

Taktowne jest ignorowanie inaczej myślących, czy chociażby starających się poznać myślenie innych, nietaktowne jest natomiast prowadzenie dialogu z posiadającymi odmienne opinie od obowiązujących w środowisku.

Mam informacje, że niektórzy sygnatariusze listów prolustracyjnych obejmowani są ostracyzmem środowiskowym. Mnie to już nie grozi.

Na ‚sądzie skorupkowym’ dawno zostałem ze środowiska wykluczony, więc myślę i działam niezależnie demaskując naukową nieuczciwość, której środowisko nie ma zamiaru zlustrować do tej pory. …J

Ja na lustrację patrzę szeroko. Wolałbym aby dostęp był nie tylko do materiałów esbeckich, ale także partyjnych, no i materiałów akademickich. Kontekst spraw był szeroki, konsekwencje nader poważne.

Nie można opierać się tylko na zapiskach esbecji, tym bardziej że wiele spraw było załatwianych na gębę. Poznanie gęby nie jest takie łatwe, jak wynika chociażby z dotychczasowych spraw. Jedna gęba wyglądała na piękną – ale tylko dopóki strupy były pochowane, inna gęba wyglądała poorana, ale jak pięknie była urzeźbiona wynika dopiero z lustracji.

Antylustratorzy argumentują na ogół, że ustawa narusza autonomie uczelni nie objaśniając jak wygląda autonomiczne zniewolenie uczelni, które nie są w stanie wybić się na uniwersytet (korporacja poszukujących prawdy ) i grzęzną w kłamstwie ratując się do dnia dzisiejszego ‚prawem’ z lat 1982 r, 1983 r. aby autonomicznie usprawiedliwiać swoje łajdactwa.

——-

List do Prof. Henryka Samsonowicza

Ja uchwał antylustracyjnych ani Senatu UW, ani innych senatów nie popieram, a nawet jestem zdecydowanie przeciw, co więcej uważam jest za nieprzyzwoite (Do Senatu UW , APEL O OSTATECZNĄ LIKWIDACJĘ STANU WOJENNEGO NA UJ , List do Dziekana Wydziału Filozofii UJ (w sprawie lustracji i przyzwoitości)

Doskonale pamiętam jak rektorzy (i ich podwładni) zachowali się przy tworzeniu obecnej, fatalnej ustawy o szkolnictwie wyższym – nie zdobyli się na bunt przeciwko złemu prawu, (które sami produkowali) a ruch protestu niezależnej części środowiska całkowicie ignorowali. Niestety hipokryzja rektorów to jedna z najdotkliwszych chorób jakie toczy polskie środowisko akademickie.

Uważa Pan, że uczelnie „powinny mieć prawo przeprowadzić lustrację według swojego uznania. Wybrany przez nie tryb lustracji zostanie rzecz jasna później oceniony przez społeczeństwo”. No to dlaczego takiej lustracji do tej pory nie przeprowadziły ?

Podam Panu sprawdzony przykład ‚lustracji’ dokonanej przez senacką komisję UJ pod kierunkiem historyka prof. Jerzego Wyrozumskiego. Pod względem metodologicznym badań – zero ! (na to nie ma nawet stopnia w indeksie) rezultat – pokrzywdzeni to np. L. Maleszka i np. TW donoszący m.in. na mnie.

W archiwach UJ – brak jakichkolwiek danych o pracach Komisji, natomiast wyniki prac rzucone na łamy Alma Mater dla wyśmiewania się z szału lustracyjnego. Oczywiście, żadnej możliwości dyskusji z materiałem.

Tak wygląda autonomiczna ‚nauka’ w Polsce, m.in. na najstarszej polskiej uczelni stanowiącej wychwalany wzór dla innych (więcej w : Powracająca fala zakłamywania historii ). I jak społeczeństwo ma to ocenić ? skoro społeczeństwo o ekscesach ‚wybitnych’ historyków, ‚autorytetów’ selekcjonujących inne ‚autorytety’ nawet nie może się dowiedzieć !

To dla mnie wystarczający dowód, że to środowisko nie jest w stanie się samo oczyścić i trzeba mu pomóc. …..

Do tej pory uczelnie nie otworzyły swoich archiwów, a teczki UJ są bardziej tajne niż teczki esbeckie. Niestety na uczelniach stan wojenny jeszcze się nie skończył i rektorzy bardzo chętnie odwołują się do ustawodawstwa lat 80-tych aby uniemożliwić niewygodnym oddziaływać na młodzież akademicka, prowadzić badania naukowe, czy chociażby aby mogli poznać nazwiska i argumenty merytoryczne usuwania ich z uczelni. …

Wyraża Pan pogląd „Do prawdziwego oczyszczenia naprawdę wystarczy ujawnienie archiwów.”. Ale np. archiwa uczelniane (np.UJ-
Tajne teczki UJ, czyli o wyższości ‚prawa’ stanu wojennego nad Konstytucją III RP
Heroiczna walka władz UJ o (nie)poznanie prawdy

<!– @page { size: 21cm 29.7cm; margin: 2cm } P { margin-bottom: 0.21cm } A:link { color: #000080; text-decoration: underline } –>

zamknięte, nieujawnione przez niemal 20 lat. To co mogłyby uczelnie zrobić autonomicznie – niezrobione. Samopobrudzenie uczelni tak silne, że na oczyszczenie można czekać wieki, o ile kiedykolwiek nastąpi.

„Ujawnienie materiałów archiwalnych i publiczna dyskusja nad nimi to najlepsza metoda zmierzenia się z przeszłością” ale kto do tego zmusi władze uczelni ! Nie było na to siły przez tyle już lat ! nie ma i obecnie.

Na uczelniach robienie świństw było i jest tak powszechne, że ujawnienie kto robił kolegom świństwa nie jest żadną karą, chyba że dla ujawniającego, bo robiący świństwa bardzo dobrze na tym wychodzili i do dnia dzisiejszego wychodzą. …

Największym zagrożeniem dla uniwersytetów są ich ‚profesorowie’ – starannie wyselekcjonowani, zgodnie z regułami PRLowskiej selekcji negatywnej.
—–

List do prof. Karola Modzelewskiego w sprawach lustracyjnych

Pisze Pan „…do rektorów wyższych uczelni i do dyrektorów instytutów naukowych PAN. To oni mają usunąć niepokornych z pracy i dopilnować, żeby usuniętych przez dziesięć lat nie przyjęto z powrotem. Próbując uczynić z rektora posłusznego wykonawcę politycznych represji, ustawa lustracyjna wchodzi w oczywistą kolizję z autonomią wyższych uczelni, podobnie jak z autonomią PAN.” a ja w gruncie rzeczy nie wiem o czym Pan pisze.

Niby o jakie polityczne represje chodzi ? Ja lustrację widzę nie w kategoriach represji, lecz w kategoriach przyzwoitości, od której znaczna część środowiska akademickiego chce zachować – nie bez powodu – autonomię.

Nic Pan natomiast nie wspomina np. o poczynaniach rektorów, którzy w latach 80-tych niepokornych usuwali z pracy i pilnowali (-ują nadal), żeby usuniętych przez dziesięć, a nawet dwadzieścia lat nie przyjęto z powrotem. Wykazują przy tym daleko idącą autonomię i determinację, także w zakresie zacierania śladów swych poczynań zgodnych z ustawodawstwem lat 80-tych.

Nic Pan nie wspomina, że teczki akademickie bywają bardziej tajne od teczek SB i bywają bardziej modyfikowane ( do dnia dzisiejszego), a służą do ‚dokopywania’ nadal niewygodnym nauczycielom akademickim. …

Pogląd, że rektorzy nie cierpią na amnezję jest zupełnie nieuprawniony w świetle znanych faktów. Niektórzy jak zapadli na amnezję przed laty, tak do dnia dzisiejszego na nią cierpią.

Np. na UJ władze zupełnie nie pamiętają kto weryfikował kadry akademickie w 86 r. i co więcej – zatykają uszy jak im się do ucha krzyczy o kogo chodzi ! Oczywiście kto wykładał, kto formował naukowców w latach 80-tych – nie pamiętają zupełnie i tworzą księgi jubileuszowe pisane przez nadwornych historyków, w których prawdy – ani na lekarstwo. Na wyzdrowienie zatem się nie zanosi.

Pisze Pan „..władze administracyjne państwa nie dysponują środkami, które pozwoliłyby zmusić rektora wyższej uczelni do stosowania represji dyscyplinarnych” . Może i tak, ale rektorzy w latach 80-tych autonomicznie stosowali represje dyscyplinarne, a jak np. rzecznik dyscyplinarny rektora wykazał swoją autonomie i np. wykazał winę uczelni, zamiast niewygodnego delikwenta – to te papiery rektorzy autonomicznie przez ponad 20 lat w sejfach trzymają ! powołując się na ustawy lat 80-tych, które im ten proceder zabezpieczają.

W tekście IPN: kto historyk, kto trąba (GW 2005-08-12) pisze Pan : „Uważam, że każdy obywatel powinien mieć prawo wglądu do własnych akt”

Ja też tak uważam, ale co z tego uważania wynika ? – Nic. Prawo do wglądu akt esbeckich obywatel ma – dzięki IPN, ale nie do akt akademickich – autonomicznie strzeżonych przez rektorów.

Niestety zbyt się demonizuje teczki SB pomijając całkiem aspekt teczek akademickich, które pod ustawę lustracyjną nie podlegają i są na łasce i niełasce autonomicznych rektorów.

—–

List do Dziekana Wydziału Filozofii UJ
(w sprawie lustracji i przyzwoitości)

W uchwale naukowcy piszą, że ustawa w obecnej formie „uwłacza godności człowieka, obywatela i pracownika nauki, może wyrządzić krzywdę wielu niewinnym osobom, które zostaną niesłusznie napiętnowane, jak również narusza autonomię wyższych uczelni”. Zwracają się także do władz uczelni, by zajęły krytyczne stanowisko wobec ustawy, a także zaapelowały do parlamentu i prezydenta o jej uchylenie.” zwracam się z uprzejmą prośbą o możliwość zapoznania się z całym tekstem uchwały.

Jednocześnie mam pytanie, czy Rada Filozofii UJ ma zamiar zająć także stanowisko w sprawie poczynań władz UJ – zarówno w okresie PRLu, jak i do dnia dzisiejszego – uwłaczających godności człowieka, obywatela i pracownika nauki, wyrządzających krzywdę niewinnym osobom niesłusznie napiętnowanym (do dnia dzisiejszego) co narusza zasady elementarnej przyzwoitości, nie mówiąc o tym, że narusza sam Akademicki Kodeks Wartości, w UJ opracowany i tam przyjęty do realizacji !


Niestety z przykładami tych poczynań władz UJ nie można zapoznać się na łamach Gazety Wyborczej, która sama do takich poczyń się przyczyniała, ani na łamach kontrolowanych przez władze uczelni pism – jak Alma Mater czy Dziennik Polski, natomiast można się zapoznać na Niezależnym Forum Akademickim (
www.nfa.pl) stanowiącym niezależny głos środowiska akademickiego, który do tej pory nie został na całe szczęście zakneblowany.

—–

List do profesora Piotra Franaszka w sprawie inwigilacji UJ

Czytamy w prasie ‚Uniwersytet nie jest ani sędzią, ani prokuratorem, ani adwokatem w tej sprawie. Zasada domniemania niewinności jest dla nas niewzruszalna – przypomniał rektor’ ale jednocześnie :„Badania historyków pokazują, że Uniwersytet Jagielloński wyszedł obronną ręką z okresu PRL – powiedział wczoraj rektor uczelni prof. Karol Musioł podczas konferencji prasowej zorganizowanej z okazji opublikowania sprawozdania z dotychczasowych prac zespołu historyków zajmujących się inwigilacją UJ przez Służbę Bezpieczeństwa w latach „

Czyli jednak jest sędzią we własnej sprawie i to sędzią nie uwzględniającym faktów ! Ja uważam, że UJ nie tylko, że nie wyszedł obronną ręką z okresu PRL ( niby jakie są na to fakty?) ale nawet tkwi w tym PRLu po dzień dzisiejszy o czym wielokrotnie pisałem i informowałem władze UJ ….

Czytamy ‚Prof. Piotr Franaszek przypomniał, że SB inwigilowała przez całe lata pracowników naukowych UJ, bo np. obawiała się ich autorytetu i wpływu na studentów….’ a dlaczego nie mówi Pan o tym jak władze UJ (chyba niezależnie od SB ) obawiały się i nadal obawiają się negatywnego wpływu na studentów tych o których studenci np. pisali „dr Wieczorek uczył nas rzetelności i uczciwości naukowej oraz postaw nonkonformistycznego krytycyzmu naukowego..” „dr Józef Wieczorek był dla nas wzorem nauczyciela i wychowawcy”. a których anonimowe komisje UJ oskarżały o negatywne oddziaływanie na młodzież. O jakim to wyjściu UJ z PRl-u można mówić ? Jakie badania naukowe na to wskazują ? ……

O stratach nauki w Polsce w okresie okupacji hitlerowskiej są pewne dane, o stratach późniejszych trudno znaleźć informacje. a np. geologiczne zbiory naukowe, które przetrwały na UJ Hansa Franka nie przetrwały wybitnych organizatorów peerlowskiego życia akademickiego. Ja zresztą część moich zbiorów musiałem wywozić poza terytorium Krakowa.

Nie mam sił tym się zajmować bo i tak w żadnej, oficjalnej prasie to nie pójdzie ( szczególnie tej kontrolowanej przez UJ) i nikt z tego żadnej konferencji prasowej nie zrobi, a można sądzić po dotychczasowych historiach, że działania operacyjne zostaną zogniskowane na dyskredytowaniu osoby ośmielającej się ujawniać niewygodne dla władz UJ fakty.

Czytamy słowa Rektora:‚Uniwersytet chce poznać swoją prawdziwą historię, nawet tę gorzką – dodał.’ Ale co to ma wspólnego z rzeczywistym stanem rzeczy ? Metody poznawania prawdziwej historii przez jej ukrywanie kompromitują takich uczonych, świadczą o ich nieprzydatności do pracy na uniwersytecie, o ich nieprzynależności do grona naukowców (mimo posiadanych etatów w instytucjach z nazwy naukowych).

Wyroki Sądu Ostatecznego UJ

Sąd Ostateczny – źródło

„Dlaczego Pan utożsamia IPN z Sądem Ostatecznym to ja nie wiem. Dla mnie Sądem Ostatecznym była anonimowa do tej pory komisja UJ – Sodomy końca XX wieku, gdzie nie znalazł się ani jeden uczciwy, przynajmniej w Senacie. Wyroki Sądu Ostatecznego UJ nadal są aprobowane mimo, że nie zostały oparte na prawdzie, na faktach tylko na regułach Andrieja Wyszynskiego –Nie zaprzeczę sobie samemu , Heroiczna walka władz UJ o (nie)poznanie prawdy i ( uzupełnienie)

(z listu do Andrzeja Nowakowskiego )

Dostęp do teczek akademickich, na przykładzie UJ, za panowania rektora Karola Musioła- pierwsza kadencja

Na UJ  bez zmian. Zmieniają się rektorzy, ale zasady pozostają takie same jak w okresie PRLu. Dzięki temu ‚profesorowie’ UJ trzymają się mocno,  mimo słabości  jaką prezentują na każdym kroku, ale ich autorytet moralny i intelektualny nie słabnie. Kto bije – jest przecież mocny ! kto nie przyznaje się do winy  – zachowuje autorytet ! kto kłamie – otrzymuje przydział środków finanswowych na poszukiwanie prawdy ! itd. itp.

Poniżej dokumentacja usiłowań o dotarcie do dokumenacji  obrazującej przyczyny skazania na śmierć naukową nauczyciela akademickiego UJ:

Józef Wieczorek 5.12.2005

ul. Smoluchowskiego 4/1

30-069 Kraków

Rektor i Senat Uniwersytetu Jagiellońskiego

L.dz/ 5/12/2005/1

Roszczenie informacyjne

Na podstawie ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej. (Dz. U. z dnia 8 października 2001 r.) domagam się dostępu do informacji dotyczących mojej osoby a znajdujących się w aktach organów kolegialnych UJ – Senatu UJ, Rady Wydziału BiNoZ, Rady Naukowej Instytutu Nauk Geologicznych w okresie od lutego 1976 r. – do dnia dzisiejszego.

———————-

Józef Wieczorek 5.12.2005

ul. Smoluchowskiego 4/1

30-069 Kraków

Rektor i Senat Uniwersytetu Jagiellońskiego

L.dz/ 5/12/2005/2

Roszczenie informacyjne

Na podstawie ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej. (Dz. U. z dnia 8 października 2001 r.) domagam się dostępu do dokumentacji obrazującej moje negatywne oddziaływanie na młodzież akademicką w czasie pracy na UJ , które to oskarżenie sformułowała anonimowa do dnia dzisiejszego komisja w 1986 r

——————–

Józef Wieczorek 5.12.2005

ul. Smoluchowskiego 4/1

30-069 Kraków

Rektor i Senat Uniwersytetu Jagiellońskiego

L.dz/ 5/12/2005/3

Roszczenie informacyjne

Na podstawie ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej. (Dz. U. z dnia 8 października 2001 r.) domagam się dostępu do dokumentacji obrazującej ujemną ocenę mojej postawy obywatelskiej w czasie pracy na UJ, którą to ocenę przedstawiła anonimowa do dnia dzisiejszego komisja w 1986 r.

————————-

Józef Wieczorek 5.12.2005

ul. Smoluchowskiego 4/1

30-069 Kraków

Rektor i Senat Uniwersytetu Jagiellońskiego

L.dz/ 5/12/2005/4

Roszczenie informacyjne

Na podstawie ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej. (Dz. U. z dnia 8 października 2001 r.) domagam się dostępu do dokumentacji obrazującej uzasadnienie ujemnej oceny mojego poziomu etycznego w czasie pracy na UJ, którą to ocenę przedstawiła anonimowa do dnia dzisiejszego komisja w 1986 r. . W szczególności domagam się udokumentowania zarzutu o ‚podawanie nieprawdziwych danych w pismach ‚

—————–

Józef Wieczorek 5.12.2005

ul. Smoluchowskiego 4/1

30-069 Kraków

Rektor i Senat Uniwersytetu Jagiellońskiego

L.dz/ 5/12/2005/5

Roszczenie informacyjne

Na podstawie ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej. (Dz. U. z dnia 8 października 2001 r.) domagam się dostępu do dokumentacji Komisji Dyscyplinarnej UJ w mojej sprawie . Anonimowa do dnia dzisiejszego komisja w 1986 r. postulowała przyspieszenie działań Komisji Dyscyplinarnej w mojej sprawie, ale przed oblicze Komisji nigdy nie zostałem powołany ani nie otrzymałem żadnych jej dokumentów.

——————-

Józef Wieczorek 5.12.2005

ul. Smoluchowskiego 4/1

30-069 Kraków

Rektor i Senat Uniwersytetu Jagiellońskiego

L.dz/ 5/12/2005/6

Roszczenie informacyjne

Na podstawie ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej. (Dz. U. z dnia 8 października 2001 r.) domagam się dostępu do dokumentacji zebranej w postępowaniu wyjaśniającym prowadzonym przez Rzecznika Dyscyplinarnego Rektora UJ w 1986 r. w mojej sprawie, a przedstawionej w sprawozdaniu z dnia 28.07.1986 r.

——————

5.12.2005

Józef Wieczorek

ul. Smoluchowskiego 4/1

30-069 Kraków

Rektor i Senat Uniwersytetu Jagiellońskiego

L.dz/ 5/12/2005/7

Roszczenie informacyjne

Na podstawie ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej. (Dz. U. z dnia 8 października 2001 r.) domagam się dostępu do dokumentacji przekazanej 22.10.1987 do Naczelnika Departamentu Badań i Studiów Uniwersyteckich i Ekonomicznych w Warszawie – mgr Michała Ługanowskiego. Dokumentacja mojej sprawy liczyła 144 strony.

Domagam się wyjaśnień co to był za departament i dlaczego moja dokumentacja mi nieznana została skierowana do tego departamentu.

———————

5.12.2005

Józef Wieczorek

ul. Smoluchowskiego 4/1

30-069 Kraków

Rektor i Senat Uniwersytetu Jagiellońskiego

L.dz/ 5/12/2005/8

Roszczenie informacyjne

Na podstawie ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej. (Dz. U. z dnia 8 października 2001 r.) domagam się dostępu do dokumentacji obrazującej politykę kadrową departamentu K. Dery na podstawie której Dziekan BiNoZ Prof. Dr hab. Antoni Jackowski informował Senat UJ (pismo z dnia 22.03.1994 ) że działania tego departamentu ‚nie miały miejsca w przypadku dr J. Wieczorka’.

—————————

5.12.2005

Józef Wieczorek

ul. Smoluchowskiego 4/1

30-069 Kraków

Rektor i Senat Uniwersytetu Jagiellońskiego

L.dz/ 5/12/2005/9

Roszczenie informacyjne

Na podstawie ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej. (Dz. U. z dnia 8 października 2001 r.) domagam się dostępu do dokumentacji uzasadniającej oskarżenie mnie o podszywanie się pod ‚Solidarność’ sformułowane przez dr Adama Gasińskiego w 1990 r. a przekazywanego Społecznej Komisji Pojednawczej jako ważny dokument przez Dziekana Wydziału BiNoZ Czesława Jurę – pełnomocnika rektora Aleksandra Koja !

Domagam się dokumentacji mojego podszywania się pod ‚Solidarność’ i określenia mojego statusu .

————————

5.12.2005

Józef Wieczorek

ul. Smoluchowskiego 4/1

30-069 Kraków

Rektor i Senat Uniwersytetu Jagiellońskiego

L.dz/ 5/12/2005/10

Roszczenie informacyjne

Na podstawie ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej. (Dz. U. z dnia 8 października 2001 r.) domagam się dostępu do dokumentacji POP PZPR w UJ dotyczącej mojej osoby w okresie zatrudnienia mnie na uczelni w latach 1976 -1987. Jak mi wiadomo przedstawiciele POP PZPR uczestniczyli w ciałach kolegialnych UJ i opiniowali pracowników.

———————

5.12.2005

Józef Wieczorek

ul. Smoluchowskiego 4/1

30-069 Kraków

Rektor i Senat Uniwersytetu Jagiellońskiego

L.dz/ 5/12/2005/11

Roszczenie informacyjne

Na podstawie ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej. (Dz. U. z dnia 8 października 2001 r.) domagam się ujawniania nazwisk komisji dokonującej oceny mojej osoby w 1986 r. która oceniała moją działalność naukową, organizacyjną i edukacyjną w UJ a której sfingowane wg. mnie zarzuty posłużyły do skazania mnie na śmierć zawodową przy aprobacie ówczesnych i późniejszych władz UJ.

Józef Wieczorek

——————————————–

————————–

16.01.2006

Józef Wieczorek

ul. Smoluchowskiego 4/1

30-069 Kraków

Rektor i Senat Uniwersytetu Jagiellońskiego

16/01/2006/4

Ponowne roszczenie informacyjne

W odpowiedzi na odmowę uwzględnienia moich roszczeń informacyjnych L.dz/ 5/12/2005/1, L.dz/ 5/12/2005/2, L.dz/ 5/12/2005/3, L.dz/ 5/12/2005/4, L.dz/ 5/12/2005/5, L.dz/ 5/12/2005/6, L.dz/ 5/12/2005/7, L.dz/ 5/12/2005/9, L.dz/ 5/12/2005/10 ponawiam moje roszczenie otrzymania informacji, jeśli nie na podstawie ustawy o dostępie do informacji publicznej, to na podstawie stosownych ustaw.

Skoro władze UJ uważają, że moje wnioski nie znajdują podstaw w przepisach prawa to na podstawie jakich przepisów udzielały informacji w moich sprawach osobom trzecim. W obecnym stanie rzeczy rozumiem, że władze UJ łamały prawo.

Wiadomo mi, ze na podstawie ustawy o dostępie do informacji publicznej władze UJ udzielały władzom UW informacji dotyczących mojej osoby a znajdujących się w aktach Senatu UJ z posiedzenia w dniu 24/11.2004 r.

Dokumentacja zebrana w postępowaniu wyjaśniającym prowadzonym przez Rzecznika Dyscyplinarnego Rektora UJ w 1986 r. w mojej sprawie, a przedstawionej w sprawozdaniu z dnia 28.07.1986 r. była dostępna Dziekanowi BiNoZ do napisania tzw. Wyjaśnienia ( w rzeczywistości ‚Zaciemnienia”) dla Senatu z dnia 22.03.1994 r.

Dokumentacja mojej sprawy licząca 144 strony została przekazana 22.10.1987 do Naczelnika Departamentu Badań i Studiów Uniwersyteckich i Ekonomicznych w Warszawie – mgr Michała Ługanowskiego.

Zgodnie ze stanowiskiem Senatu UJ z dnia 21 grudnia 2005 roku na UJ obowiązuje zasada domniemania niewinności, natomiast w stosunku do mnie stosowana jest zasada domniemania winy, podparta działaniami operacyjnymi mającymi na celu zdyskredytowanie mojej osoby. Udzielanie informacji na mój temat osobom postronnym dla zdyskredytowania mojej osoby a odmawianie tych informacji – mnie, do celów obronnych, narusza w sposób oczywisty zarówno Konstytucję, prawa człowieka, jak i Akademicki Kodeks Wartości obowiązujący na UJ.

Józef Wieczorek

——————————–

16.01.2006

Józef Wieczorek

ul. Smoluchowskiego 4/1

30-069 Kraków

Rektor i Senat Uniwersytetu Jagiellońskiego

L.dz/ 16/01/2006/1

Roszczenie informacyjne

Na podstawie ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej. (Dz. U. z dnia 8 października 2001 r.) domagam się dostępu do dokumentów dotyczących mojej osoby będących w posiadaniu UJ, a które na podstawie ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej. (Dz. U. z dnia 8 października 2001 r.) były przekazywane innym instancjom w celu zdyskredytowania mojej osoby w opinii publicznej ( np. władzom UW w 2004 r.).

Józef Wieczorek

———————-

16.01.2006

Józef Wieczorek

ul. Smoluchowskiego 4/1

30-069 Kraków

Rektor i Senat Uniwersytetu Jagiellońskiego

L.dz/ 16/01/2006/1

Roszczenie informacyjne

Na podstawie ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej. (Dz. U. z dnia 8 października 2001 r.) domagam się dostępu do dokumentów dotyczących mojej osoby będących w posiadaniu UJ, a które na podstawie ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej. (Dz. U. z dnia 8 października 2001 r.) były przekazywane innym instancjom w celu zdyskredytowania mojej osoby w opinii publicznej ( np. władzom UW w 2004 r.).

Józef Wieczorek

————————-

———————

16.03.2006

Józef Wieczorek

ul. Smoluchowskiego 4/1

30-069 Kraków

Rektor i Senat Uniwersytetu Jagiellońskiego

L.dz/ 15/03/2006/1

Roszczenie informacyjne

Na podstawie ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej. (Dz. U. z dnia 8 października 2001 r.) domagam się rzetelnego dostępu do dokumentacji UJ dotyczącej mojej osoby przekazywanej do ostatnich lat osobom postronnym w celu zdyskredytowania mnie.

Odpowiedź z dnia 20.02.2006 nie jest zgodna z moimi roszczeniami l.dz. 16/01/2006/1, l.dz. 16/01/2006/3, l.dz. 16/01/2006/4. Ja nie występowałem o dokumenty z przetrzebionej mojej teczki personalnej, które są mi znane, tylko o dokumenty dotyczące mojej osoby, których tam nie ma ! a inni je otrzymywali co najmniej do końca 2004 r. co narusza ustawę o dostępie do informacji i rodzi skutki prawne ! Zgodnie z Konstytucją RP ęłęóArt. 32.

Wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne.

Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny.

a obecny stan rzeczy wskazuje, że osoba pokrzywdzona jest dyskryminowana względem krzywdzicieli.

Józef Wieczorek

——————————

16.03.2006

Józef Wieczorek

ul. Smoluchowskiego 4/1

30-069 Kraków

Rektor i Senat Uniwersytetu Jagiellońskiego

L.dz/ 15/03/2006/2

Roszczenie informacyjne

Na podstawie ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej. (Dz. U. z dnia 8 października 2001 r.) domagam się rzetelnego dostępu do dokumentacji UJ dotyczącej moich stanowisk kierowniczych w trakcie zatrudnienia na UJ. To roszczenie jest związane z zarzutami stawianymi mi przed Społeczną Komisją Pojednawczą przez władze uczelni (Dziekan BiNoZ – Czesław Jura, pełnomocnik rektora UJ – Aleksandara Koja). Według mojej najlepszej wiedzy nie pełniłem w czasie mojego zatrudnienia żadnych funkcji kierowniczych, które by mi umożliwiały ‚zmienianie kierowników jak rękawiczki’. Tym niemniej władze UJ podtrzymują i rozpowszechniają do tej pory orzeczenia Społecznej Komisji Pojednawczej potwierdzając jak rozumiem rzekomą zasadność wysuwanych tam oskarżeń, nawet najbardziej absurdalnych, które w sposób oczywisty nie dowodziły jakichkolwiek moich win tylko dowodziły braku pojednania ze strony władz UJ co skutkowało oddaleniem przez komisję moich starań o powrót na uczelnię.

Józef Wieczorek

——————–

Jak widać  heroizm władz UJ w walce o (nie)poznanie prawdy jest imponujący. Gdyby był podobny w walce o poznanie prawdy – nobli mielibyśmy bez liku.

STATUT UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO 2006 DZIAŁ I, ZASADY OGÓLNE § 1

2.Uniwersytet jest powołany do kształcenia i wychowywania oraz prowadzenia badań naukowych. Przez swoją działalność i osobisty przykład członków jego społeczności Uniwersytet przygotowuje Ojczyźnie ludzi dojrzałych do samodzielnego rozwiązywania zadań, jakie stwarza współczesne życie, uczestniczy w rozwoju nauki, ochrony zdrowia, sztuki i innych dziedzin kultury, kształci i wychowuje studentów, a także kadrę naukową, zgodnie z ideami humanizmu i tolerancji, w duchu szacunku dla prawdy i sumiennej pracy, poszanowania praw i godności człowieka, patriotyzmu, demokracji, honoru oraz odpowiedzialności za losy Społeczeństwa i Ojczyzny.’

AKADEMICKI KODEKS WARTOŚCI uchwalony na posiedzeniu Senatu Uniwersytetu Jagiellońskiego w dniu 25 czerwca 2003 r.

Służba prawdzie jest podstawowym obowiązkiem uczonego. Chodzi zarówno o odkrywanie prawdy oraz formułowanie prawdziwych sądów i teorii, jak o głoszenie i wychowywanie w jej duchu młodzieży akademickiej’

Niestety metody stosowane na Wszechnicy Cnót Wszelakich promieniującej swoimi zasadami na inne uczelnie głęboko są zakorzenione w PRLu. Czym tak naprawdę te metody różnią się od metod esbeckich ? Utajnianie dokumentów niewygodnych dla uczelni ( raport rzecznika dyscyplinarnego niekorzystny dla władz utajniony przez 20 lat !!!), preparowanie nowych (jeszcze w ostatnich latach) dla zdezintegrowania i dyskredytowania niewygodnego nauczyciela akademickiego prowadzącego od ponad ćwierć wieku działalność na rzecz zmniejszenia patologii akademickich, itd itp. to norma akademicka propagatorów Dobrych Obyczajów w Nauce, Akademickiego Kodeksu Wartości. Brak reakcji środowiska akademickiego chowającego głowę w piasek do podręcznych strusiówek, dbającego szczególnie o higienę kończyn górnych.

Jak Senat Uniwersytetu Jagiellońskiego kieruje się zasadą PLUS RATIO QUAM VIS

1 września 2004 r.

Józef WIECZOREK Kraków

ul. Mariana Smoluchowskiego 4/1

30-069 Kraków

UNIWERSYTET JAGIELLONSKI

SENAT

 

Który skrzywdziłeś człowieka prostego
Śmiechem nad krzywdą jego wybuchając,
Gromadę błaznów koło siebie mając
Na pomieszanie dobrego i złego….

Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta
Możesz go zabić – narodzi się nowy.
Spisane będą czyny i rozmowy.

Czesław Miłosz

W związku ze zbliżającym się początkiem nowego roku akademickiego informuję, że chciałbym wznowić moje wykłady i seminaria na UJ, które zostały brutalnie przerwane na mocy ‘prawa’ stanu wojennego w 1987 r. z pogwałceniem elementarnych praw człowieka (brak możliwości zaskarżenia do sądu !!!). Poczynania władz UJ i horrendalne oskarżenia (w tym o podszywanie się pod działalność w Solidarności !!!) w stosunku do mojej osoby nie zostały do tej pory udokumentowane, ani nie zostały poddane kontroli zewnętrznej – czego się domagałem.

Obecny stan rzeczy jasno wskazuje, że tylko władze UJ są władne w podjęciu decyzji o moim powrocie na uczelnie, podobnie jak jedynie władze UJ były władne w przeprowadzeniu haniebnej akcji wydalania mnie z uczelni, bez żadnych przyczyn merytorycznych.

W czasie mojej pracy na UJ uruchomiłem duży pakiet podstawowych przedmiotów (na wznowionych po długiej, stalinowskiej przerwie studiach geologicznych): wykładów, seminariów, zajęć terenowych, których nie byli w stanie prowadzić ‘najlepsi z najlepszych’ zatrudnieni na etatach ‘profesorów’.

Od 1978 r prowadziłem od 120 do ok. 200 godz. samych wykładów, których profesorowie nie byli w stanie merytorycznie realizować, ale byli w stanie oskarżać mnie o niechęć do dydaktyki i zapisywać na swoje konto sporą część mojej działalności w uczelni. Część zajęć prowadziłem bez wpisywania do pensum w ramach walki z systemem ogłupiania młodzieży akademickiej i jak sądzę te zajęcia miały istotne znaczenie dla zdyskwalifikowania mnie przez ‘profesorów’ i pozytywnej oceny mojej działalności przez studentów i moich wychowanków :

Rzecznik Dyscyplinarny :odejście dr. J.Wieczorka uważałbym za wielką stratę dla Uniwersytetu”, ‘świadectwo, które wystawiają dr J.Wieczorkowi jego młodsi koledzy, a także studenci jest takie, jakiego mógłby sobie życzyć każdy nauczyciel akademicki’

Studenci i wychowankowie: ‘dr Wieczorek uczył nas rzetelności i uczciwości naukowej oraz postaw nonkonformistycznego krytycyzmu naukowego..” „dr Józef Wieczorek był dla nas wzorem nauczyciela i wychowawcy”, „Pod jego wpływem geologia stała się dla jego wychowanków nie tylko przyszłym zawodem, ale życiową pasją”

Uformowałem największą ilość aktywnych naukowo absolwentów geologii (w tym profesorów) w ramach ‘negatywnego oddziaływania na młodzież akademicką ‘ jak mnie oskarżyła anonimowa do dnia dzisiejszego komisja bez podania jakichkolwiek podstaw merytorycznych.

W czasie mojej aktywności na uczelni prowadziłem wiele prac dyplomowych, opiekując się aktywnie magistrantami, ucząc ich rzetelności naukowej. Prace moich magistrantów często były recenzowane poza macierzystą uczelnią.

Realizowałem zatem w praktyce to co dopiero obecnie jej przedmiotem reformy (na razie werbalnej) rektorów KRASP, których wyprzedziłem o dobre ćwierć wieku. Nie może być tak, że coś co jest uważane za chwalebny element walki o poziom naukowy jednocześnie jest uważane za ‘negatywne oddziaływanie na młodzież’ tylko dlatego, że czyniłem to z własnej inicjatywny i braku lojalności do deprawujących młodzież akademicką poczynań ‘profesorów’.

Usunięcie mnie z uczelni miało istotny wpływ na ‘niebezpieczne osłabienie tempa pracy naukowej oraz rozwoju zwłaszcza młodszej kadry naukowej, obniżenie poziomu nauczania, nadszarpniecie więzi kadry nauczającej ze studiującą młodzieżą’ co Senat UJ niesłusznie wiąże z sytuacją ekonomiczną szkół wyższych. Wina jest wyłącznie po stronie władz uczelni, a nie po mojej, bo nie jest prawdą co twierdził pełnomocnik rektora na posiedzeniu Komisji Pojednawczej w 1990 r. , że to ja byłem kimś na kształt dyktatora uczelni ‘zmieniającym kierowników jak rękawiczki’. Żadnych funkcji kierowniczych, a tym bardziej dyktatorskich, w czasie pracy na uczelni nie pełniłem, jakkolwiek samodzielnie kierowałem podlegającymi mi zajęciami, procesem formowania studentów, samodzielną pracą naukową.

Wybitne zaciemnienie mojej działalności w uczelni przedstawił dla Senatu UJ w 1994 r. Dziekan BiNoZ Antoni Jackowski, członek Senatu UJ do dnia dzisiejszego, który za swoje nieuczciwości do tej pory nie stanął przed komisją dyscyplinarną, mimo że sprawę senatowi zgłaszałem!!! Władze uczelni i KRASP ogłaszają walkę z nieuczciwościami, tolerując jednakże, a nawet promując działania nieuczciwe, zamykając jednocześnie drzwi uczelni przed działaniami uczciwymi i nauczycielami mającymi doświadczenia w wykrywaniu i ujawnianiu nierzetelności naukowej, zarówno studenckiej, jak i profesorskiej.

Dokumenty w mojej sprawie w części zostały zniszczone, są nadal modelowane lub aresztowane, a władze uczelni przedkładają ‘prawo’ stanu wojennego nad Konstytucje III RP uniemożliwiając mi do nich dostęp. (Konstytucja III RP której jasno mówi: art.51/3’Kazdy ma prawo dostępu do dotyczących go urzędowych dokumentów i zbiorów danych’. )

Poszukiwanie prawdy poprzez zamykanie jej w sejfach z punktu widzenia metodologii naukowej jest dyskwalifikujące i winno skutkować odejściem z uczelni dopuszczających się takiej nierzetelności. Za aprobatę takiej nieuczciwości, której rzecz jasna nie może wykazać program komputerowy PLAGIAT wykrywający jedynie nierzetelność najbardziej prymitywną, odpowiadają przede wszystkim władze uczelni. Jeśli uczelnia sama autonomicznie łamie Konstytucję, swój statut, niszczy prawdę i skazuje na śmierć zawodową członków społeczności akademickiej o odmiennej – od decydentów – orientacji intelektualnej i moralnej,  to taka uczelnia winna tracić autonomię swojego istnienia.

Zaznaczę, że w wyniku stosowania mojego personalnego programu nie miałem trudności w wykrywaniu i ujawnianiu nieuczciwości kadry akademickiej. Program ten jest bardziej skuteczny i obejmuje szerszy zakres nieuczciwości od programu komputerowego PLAGIAT, i gdyby go zastosowano w praktyce – zamiast niszczenia – nie byłoby obecnej skali deprawacji środowiska akademickiego. Zaznaczę, że moje protesty w sprawie deprawowania środowiska były przedmiotem dochodzeń rzecznika dyscyplinarnego. Ponieważ wykazał on, że wina leży nie po mojej, lecz po decydenckiej stronie – wyniki dochodzenia zaaresztowano.

Na okoliczność obchodów 600 – lecia zostało wydane historyczno-futurystyczne dzieło W.Zuchiewicz (red.) – Nauki geologiczne w Uniwersytecie Jagiellońskim w latach 1975-2000. Instytut Nauk Geologiczny, Kraków 1999, 152 str. w którym z mojej działalności w ING UJ nie zostało więcej niż 20 %. Mimo to fałszerze historii pracują na UJ, a uczelnia ogłaszająca konieczność walki z nieuczciwością – nieuczciwość promuje! Metoda zwalczania nieuczciwości za pomocą jej promowania z punktu widzenia naukowego jest nie do przyjęcia na żadnej uczelni. Takie uczelnie nie można klasyfikować do grupy uczelni akademickich. Sama liczba profesorów nie może być kryterium oceny wartości uczelni, natomiast liczba profesorów stosujących nieuczciwość w nauce, lub tworząca dla niej przyjazny klimat (np. przez chowanie głowy w piasek) może być natomiast kryterium oceny jej patologii.

Zgodnie z uchwałą KRASP z życia akademickiego winny być wyeliminowane zachowania mające znamiona wykroczeń przeciwko prawu i zasadom, jakimi powinno kierować się w swoim postępowaniu środowisko akademickie. Niestety te zachowania nie zostały wyeliminowane z życia UJ, a zostali wyeliminowani ci, którzy o taką eliminacje walczyli.

Po usunięciu mnie z UJ jako bezetatowiec prowadziłem badania mimo braku środków do życia (żarłem głównie kartofle, a nie było to w czasie okupacji hitlerowskiej czy sowieckiej, a tylko w czasie okupacji ‘profesorskiej’), wygłaszałem referaty naukowe na posiedzeniach PTG, aż do bezprawnego usunięcia mnie z tego towarzystwa przez klikę towarzysza A. Ślączki (po przedstawieniu planu naprawy PTG i autentycznym, demokratycznym wybraniu na delegata na Zjazd naukowy PTG).

Do dnia dzisiejszego pozbawiony jestem warsztatu pracy naukowej, co ma miejsce w okresie powszechnej wieloetatowości na uczelniach, nierzadko fikcyjnej, ale zagwarantowanej prawem ! Jest to hańba zarówno dla środowiska akademickiego, jak i dla organów nadzorczych, oraz dla stanowiących prawo.

Mojej ogromnej biblioteki naukowej, która służyła wszystkim, w tym do ‘psucia’ młodzieży akademickiej nie byłem w stanie zmieścić w moim małym mieszkanku 50m3 ( słownie 50 metrów sześciennych!). W części została zniszczona przez nieznanych sprawców. Moje zbiory naukowe w części wyniesione w kilku plecakach i przechowywane w maleńkiej łazience posłużyły mi do napisania kilku publikacji, część wywiozłem poza Kraków w celu ich ochrony przed akademickimi ‘poszukiwaczami prawdy‘, część została w ING UJ w piwnicach, gdzie jeszcze w 1995 roku widziałem zapory grożące śmiercią – tym, którzy te zbiory będą niszczyć (ktoś moich zbiorów bronił !).

O mojej aktywności naukowej świadczą publikacje w latach 90-tych wykonywane głównie hobbystycznie, przy nakładach (w ostatnich latach) z kieszeni podatnika – 0 zl (słownie – zero złotych polskich).

Działam aktywnie na rzecz normalności w nauce i edukacji jako inicjator Niezależnego Stowarzyszenia na Rzecz Nauki i Edukacji w Polsce i autor wielu już tekstów publicystycznych, docenianych zarówno przez profesorów z ekstraklasy światowej, jak i przez studentów.

W UJ chciałbym kontynuować moje badania geologiczne i paleontologiczne, oraz działalność edukacyjną, która cieszyła się niestety dużym uznaniem studentów oraz młodych pracowników UJ i jednocześnie nienawiścią ‘profesorów’. Mogę także zaoferować prowadzenie zajęć na temat niewłaściwych zachowań w środowisku akademickim (etyka akademicka, mobbing akademicki, dobre obyczaje w nauce i edukacji) w celu zrealizowania w praktyce uchwały KRASP (w sprawie zwalczania niewłaściwych zachowań w środowisku akademickim, 2004). Uważam, że zamiast walczyć m.in. ‘z promotorami, którzy z powodu natłoku zajęć zaniedbują magistrantów, nie czytają dokładnie ich prac i nie przykładają wagi do egzaminów magisterskich’ o wiele bardziej produktywne byłoby przywrócenie do pracy tych promotorów, którzy magistrantów nie zaniedbywali, którzy czytali dokładnie ich prace i przykładali wagę do egzaminów magisterskich, takich którzy do komisji egzaminującej przyszłych magistrów wprowadzali wykładowców z innych szkół. Od tego należałoby zacząć !!! co ja robiłem już przed ćwierć wiekiem, a czemu ‘gromada błaznów’ położyła kres ‘ na pomieszanie dobrego i złego’.

Moja działalność w uczelni winna przynieść pozytywne skutki w zakresie: przyspieszenia tempa pracy naukowej oraz rozwoju zwłaszcza młodszej kadry naukowej, a przede wszystkim podniesienia poziomu nauczania i zacieśnienia więzi kadry nauczającej ze studiującą młodzieżą. Najwyższy czas skończyć z fikcją naukową i edukacyjną na uczelni.

Pozytywna decyzja Senatu UJ oznaczałaby wejście na drogę powrotu do uniwersytetu rozumianego jako korporacja nauczanych i nauczających poszukujących razem prawdy, który obecnie zastępuje uniwersytet traktowany jako korporacja kasujących kasę (nierzadko za bubel edukacyjny) i kasujących dyplomy (nierzadko bez pokrycia).

Załączniki:

1 działalność edukacyjna

2. spis publikacji

3. wybrana publicystyka

PS. Ta sprawa ma ogólniejszy wymiar. Odzwierciedla przerażający poziom patologii środowiska akademickiego, bezwzględną walkę kast akademickich o dostęp do wykonywania zawodu nauczyciela akademickiego – przede wszystkim dla swoich, na podstawie kryteriów genetyczno-towarzyskich. Jest dowodem na trąd, który panuje nie tylko w pałacu sprawiedliwości, ale także w pałacu nauki i edukacji. Za taki stan rzeczy odpowiadają nie tylko autonomiczne władze uczelni, ale także odpowiedzialni za uchwalanie i utrwalanie obecnego systemu nauki i edukacji w Polsce. Autonomia uczelni, nie może oznaczać, że mamy do czynienia z państwem w państwie, w którym autokratyczne władze mogą z każdym pracownikiem i jego warsztatem pracy naukowej zrobić co tylko zechcą, bez żadnych konsekwencji, żądając przy tym poszanowania ich ‘autorytetu’ , lojalności, no i kasy – na swe poczynania nie podlegające kontroli.To skłania mnie do obywatelskiego poinformowania o istniejącym stanie rzeczy odpowiednie instancje.

Do wiadomości:

Prezydent RP

Minister Edukacji Narodowej i Sportu

Sejm RP

Senat RP

Rzecznik Praw Obywatelskich

KRASP

KRUN

RGSW

Rektorzy uniwersytetów

Parlament Studentów Rzeczypospolitej Polskiej

Józef Wieczorek

Kraków, 30.09.2004

Józef Wieczorek

Smoluchowskiego 4/1, 30-069 Kraków

Do członków Senatu UJ

W związku z pismem ZRP-0461/87/2004 z dnia 14 września o zdumiewającej treści podpisanym przez prof. W. Miodunkę – prorektora d/s polityki kadrowej i finansowej a stanowiącym odpowiedź na moje pismo do Senatu z dnia 1 września 2004 r. uważam za konieczne poinformowanie członków Senatu o istniejącym stanie rzeczy.

W moim piśmie deklarowałem wolę wznowienia wykładów na UJ, które zostały przerwane na mocy ‚prawa’ stanu wojennego. Znany mi jest Statut UJ w którym przeczytałem UNIWERSYTET JAGIELLOŃSKI ….., kontynuuje swe wielowiekowe dziedzictwo w służbie nauki i nauczania przez prowadzenie badań naukowych, poszukiwanie prawdy i jej głoszenie w poczuciu odpowiedzialności moralnej wobec Narodu i Rzeczypospolitej Polskiej. W swojej działalności Uniwersytet kieruje się zasadą PLUS RATIO QUAM VIS.

Niestety jak wynika z mojej sprawy, którą dokumentuje m.in. liczna korespondencja z władzami uczelni, poszukiwanie prawdy przez jej chowanie w sejfach lub niszczenie jest błędną metodą i nie świadczy o poczuciu odpowiedzialności moralnej władz UJ wobec Narodu i Rzeczypospolitej Polskiej. Brutalne usuwanie niewygodnych pracowników bez podania przyczyn merytorycznych i niszczenie ich warsztatów pracy stanowi zaprzeczenie zasady PLUS RATIO QUAM VIS.

Odnoszę wrażenie, że prorektor W. Miodunka słabo się orientuje w swoich i Senatu UJ obowiązkach stąd taka jego odpowiedź. Zgodnie ze statutem

§ 18

Władzami Uniwersytetu są Senat i Rektor.

§ 21

1. Senat powołuje stałe i doraźne komisje senackie.

2. Stałymi komisjami senackimi są w szczególności:

1) Komisja ds. Kadry Naukowej i Konkursów Profesorskich,

2) Komisja ds. Badań Naukowych i Aparatury,

3) Komisja Dydaktyczna

Zatem problem, który przedstawiłem (załącznik) jak najbardziej stanowi problem dla Senatu, gdyż dotyczy zarówno Kadry Naukowej, jak i Badań Naukowych oraz Dydaktyki, a przerasta on możliwości Rektora.

Jednocześnie informuję, że od Rektora UJ nie otrzymałem dostępu do najważniejszych dokumentów dotyczących mojej osoby co stanowi naruszenie Konstytucji III RP. Konstytucja gwarantuje bowiem każdemu prawo dostępu do dotyczących go dokumentów i zbiorów danych i zapewnia prawo do żądania sprostowania oraz usunięcia informacji nieprawdziwych, niepełnych lub zebranych w sposób sprzeczny z ustawą.

Ponieważ zachodzi uzasadnione podejrzenie co do możliwości popełnienia przez władze UJ przestępstwa polegającego na łamaniu zarówno elementarnych praw człowieka, jak i Konstytucji III RP, a także Statutu Uczelni oraz Akademickiego Kodeksu Wartości uchwalonego przez Senat UJ, uważam za stosowne poinformować wszystkich członków Senatu o tych faktach, aby nie było wątpliwości, że ktoś z senatorów UJ o tym nie wiedział. Podaję swoje namiary aby nie było wątpliwości, że ktokolwiek nie miał możliwości skontaktowania się ze mną w celu wyjaśnienia ewentualnych wątpliwości.

Józef Wieczorek,

ul. Smoluchowskiego 4/1,

30-069 Kraków

e-mail: jozef.wieczorek@interia.pl tel. 0609 659 124

www.geo-jwieczorek.ans.pl

(tam spis publikacji, publicystyki, działalności edukacyjnej)

Załączniki:

Moje pismo do Senatu UJ z dnia 1 września 2004 r.

Pismo ZRP-0461/87/2004

(jak rozumiem pozostałe pisma w mojej sprawie winny być dostępne Senatorom w archiwum UJ)

—————–

Spis członków senatu z 2004 r.  do których  skierowałem swoje pisma, przedłożone na dzienniku  podawczym w sekretariacie ogólnym UJ

Prof. dr hab. Franciszek Ziejka, Rektor

Prof. dr hab. Andrzej Chwalba,Prorektor UJ ds. dydaktyki

Prof. dr hab. Władysław Miodunka ,Prorektor UJ ds. polityki kadrowej i finansowej

Prof. dr hab. Karol Musioł,Prorektor UJ ds. rozwoju

Prof. dr hab. Maria Nowakowska ,Prorektor UJ ds. badań i współpracy międzynarodowej

Prof. dr hab. Marek Zembala,Prorektor UJ ds. Collegium Medicum

Prof. dr hab. Tadeusz Woś ,Wydział Prawa i Administracji

Dr hab. Włodzimierz Rydzewski, prof. UJ,Wydział Filozoficzny

Prof. dr hab. Piotr Kaczanowski ,Wydział Historyczny

Prof. dr hab. Halina Kurek, Wydział Filologiczny

Prof. dr hab. Marek Szymoński ,Wydział Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej

Prof. dr hab. Marek Jarnicki,Wydział Matematyki i Informatyki

Prof. dr hab. Leonard M. Proniewicz ,Wydział Chemii

Prof. dr hab. Szczepan Biliński,Wydział Biologii i Nauk o Ziemi

Prof. dr hab. Jerzy Stachura,Wydział Lekarski

Prof. dr hab. Joanna Szymura-Oleksiak,Wydział Farmaceutyczny

Dr hab. Antoni Czupryna,Wydział Ochrony Zdrowia

Dr hab. Michał du Vall, prof. UJ ,Wydział Zarządzania i Komunikacji Społecznej

Prof. dr hab. Wiesław Kozub-Ciembroniewicz ,Wydział Studiów Międzynarodowych i Politycznych

Prof. dr hab. Kazimierz Strzałka ,Wydział Biotechnologii

Prof. dr hab. Jerzy Stelmach,Katedra Teorii i Filozofii Prawa

Prof. dr hab. Maria Szewczyk ,Katedra Prawa Karnego

Mgr Marcin Spyra ,Katedra Prawa Gospodarczego Prywatnego

Prof. dr hab. Józef Lipiec ,Instytut Filozofii

Prof. dr hab. Edward Nęcka ,Instytut Psychologii

Dr Janusz Płazowski ,Instytut Filozofii

Prof. dr hab. Adam Małkiewicz ,Instytut Historii Sztuki

Prof. dr hab. Maciej Salamon ,Instytut Historii

Dr Piotr Wróbel ,Instytut Historii

Prof. dr hab. Julian Kornhauser ,Instytut Filologii Słowiańskiej

Prof. dr hab. Jan Michalik ,Instytut Polonistyki

Dr Grażyna Królikiewicz ,Instytut Polonistyki
Prof. dr hab. Krzysztof Królas
,Instytut Fizyki

Prof. dr hab. Jerzy Szwed ,Instytut Fizyki

Dr Halina Hrynkiewicz, Instytut Fizyki

Prof. dr hab. Andrzej Pelczar ,Instytut Matematyki

Prof. dr hab. Paweł Idziak,Instytut Informatyki

Dr Jerzy Szczepański, Instytut Matematyki

Prof. dr hab. Roman Dziembaj,Zakład Chemii Nieorganicznej

Prof. dr hab. Piotr Petelenz ,Zakład Chemii Teoretycznej

Dr Agnieszka Czarny,Zakład Chemii Organicznej

Prof. dr hab. Antoni Jackowski ,Instytut Geografii i Gospodarki Przestrzennej

Prof. dr hab. Adam Zając,Instytut Botaniki

Dr Zbigniew Tabarowski,Instytut Zoologii

Prof. dr hab. Wiesław Pawlik ,Katedra Fizjologii

Prof. dr hab. Tadeusz Popiela,I Katedra Chirurgii Ogólnej

Dr Teresa Pawlik, Katedra Chorób Wewnętrznych i Gerontologii

Prof. dr hab. Jerzy Brandys,Katedra Toksykologii

Dr hab. Renata Jachowicz, prof. UJ,Katedra Technologii Postaci Leku i Biofarmacji

Dr Krzysztof Kmieć,Katedra Farmakognozji

Prof. W. Cezary Włodarczyk,Instytut Zdrowia Publicznego

Dr hab. Janusz Otfinowski,Klinika Rehabilitacji

Dr Ewa Wilczek-Rużyczka,Instytut Pielęgniarstwa

Prof. dr hab. Emil Orzechowski,Instytut Spraw Publicznych

Prof. dr hab. Stanisława Surdykowska ,Instytut Zarządzania

Dr Czesław Noworol,Instytut Zarządzania

Prof. dr hab. Andrzej Mania ,Instytut Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych

Prof. dr hab. Lucjan Suchanek,Instytut Studiów Regionalnych

Prof. dr hab. Wojciech Froncis,Zakład Biofizyki

Prof. dr hab. Juliusz Pryjma,Zakład Mikrobiologii i Immunologii

Dr Tomasz Pan, Zakład Biofizyki

—————-

UWAGA: Do dnia dzisiejszego nie otrzymałem  żadnej odpowiedzi od któregokolwiek senatora UJ !  co jasno  wskazuje co ci senatorowie i ich wyborcy,  sobą reprezentują i jak jest przestrzegane prawo w III RP.

 

Dostęp do teczek akademickich, na przykładzie UJ, za panowania rektora Franciszka Ziejki

JÓZEF WIECZOREK – GEOLOG NIEZALEŻNY

Jak wygląda dostęp do teczek akademickich, czyli realizacja w praktyce  Konstytucji  RP (Art. 51.Każdy ma prawo dostępu do dotyczących go urzędowych dokumentów i zbiorów danych) dokumentują teksty zebrane pod tytułem:CO SŁYCHAĆ POD DYWANEM ?

Teksty dokumentują, gdzie  autonomiczne uczelnie  mają Konstytucję,  co dodatkowo jest wyjaśnione  w tekście    Tajne teczki UJ, czyli o wyższości ‚prawa’ stanu wojennego nad Konstytucją III RP

Próba otrzymania prawa dostępu do dokumentów wytworzonych na mój temat  w najstarszej polskiej uczelni świecącej przykładem dla pozostałych uczelni zakończyła się niepowodzeniem, a efektem było jedynie  wystawienie certyfikatu następującej treści:

CERTYFIKAT ZAMIATACZA KLASY ARCYMISTRZOWSKIEJ

dla Franciszka Ziejki

Ja samodzielny i samorządny

REKTOR WYŻSZEJ SZKOŁY

SKUTECZNYCH TECHNIK PSUCIA MŁODZIEŻY AKADEMICKIEJ

i

DYREKTOR

NIEZALEŻNEJ SAMORZĄDNEJ JEDNOOSOBOWEJ JEDNOSTKI NAUKOWEJ

potwierdzam uroczyście wszem i wobec, że

profesordoktorhabilitowanynaukipolskiej Franciszek Ziejka

posiadł najwyższe kwalifikacje w zamiataniu pod dywan tajemnic

WSZECHNICY CNÓT WSZELAKICH.

Przysługuje mu miano

ZAMIATACZA KLASY ARCYMISTRZOWSKIEJ.

O przyznaniu certyfikatu zadecydowano jednogłośnie na specjalnym posiedzeniu jednoosobowej kapituły i jest to decyzja jedynie słuszna.

Nie podlega zamieceniu pod dywan.

Moje Imię i Nazwisko

znajdują się pod dywanem

P.S. Certyfikat wydaje się na okoliczność rozpoczęcia procesu zamiatania pod dywan w nowym roku akademickim

(Było to w roku Pańskim 2003,

za panowania UJ rektora Franciszka Ziejki, nadrektora uczelni polskich)

Wojna profesora

Grzegorz Gładyszewski –Niezależne Forum Akademickie – Who is who http://nfawww.wordpress.com/2008/07/23/grzegorz-gladyszewski/

Wojna profesora

Grzegorz Gładyszewski, profesor Politechniki Lubelskiej, wypowiada wojnę układowi, który – jego zdaniem – rządzi Politechniką Lubelską. Uważa, że władze stosują komunistyczne metody uciszania „zbuntowanych” pracowników. Za przykład podaje swoją sytuację, kiedy za ujawnienie sprawy sfałszowania uczelnianych dokumentów stracił funkcję kierownika zakładu.

Prof. Grzegorz Gładyszewski sprawę sfałszowania protokołu z dwóch lat kadencji rady jednego z wydziałów ujawnił na początku kwietnia 2004 roku. Wysłał w tej sprawie pismo do rektora prof. Józefa Kuczmaszewskiego, prosząc, by ten podjął odpowiednie działania. Żadnych efektów nie było, za to kilka dni po ujawnieniu sprawy został zdjęty z funkcji kierownika zakładu. – Władzom było tak śpieszno, że w oficjalnym piśmie wystawiły nawet wsteczną datę. Nie podano też oficjalnego powodu zwolnienia – tłumaczy Gładyszewski.

Zdaniem pracownika PL, to jednak był dopiero początek „zemsty za ujawnienie przestępstwa”, a karcenie trwa do dziś. – Postanowiono obrzydzić mi życie na uczelni preparując cztery razy materiały do komisji dyscyplinarnej – opowiada.

Przy czwartej próbie, w kwietniu tego roku, rektor ukarał prof. Gładyszewskiego za to, że podczas zwolnienia lekarskiego świadczył pracę na rzecz innego pracodawcy. –

Sprawa była bzdurna, bo nic takiego nie miało miejsca, ale nikt nie pofatygował się, by zarzuty sprawdzić – uważa G. Gładyszewski. Jego zdaniem starania i zabiegi władz PL mają prowadzić do ukarania „zbuntowanego profesora”.

Oficjalne stanowisko Politechniki Lubelskiej brzmi: prof. Grzegorz Gładyszewski jest „konfliktową osobą” i ani władze, ani podwładni nie byli w stanie z nim współpracować. Iwona Czajkowska-Deneka, rzecznik prasowy PL, powiedziała nam wczoraj, że pracownicy złożyli nawet w 2004 roku wniosek o odwołanie prof. Gładyszewskiego z pełnionej funkcji.

Sami zainteresowani jednak tego nie potwierdzają. Adam Prószyński, który jest asystentem PL i jednocześnie w tamtym czasie podlegał Gładyszewskiemu, twierdzi inaczej. – W 2004 roku miała być powołana nowa katedra na naszym wydziale. Profesor zapytał, czy pracownicy zakładu chcą, by został jej kierownikiem. W tajnym głosowaniu siedem na osiem osób odniosło się do tej propozycji pozytywnie – wspomina Prószyński.

Zdaniem prof. Keshry Sangwala, który również pracuje na Wydziale Zarządzania i Podstaw Techniki PL, konflikt prof. Gładyszewskiego wynika z upominania się o swoje prawa, bo PL rządzi się własnymi, ,,specyficznymi” zasadami. –

Pracuję bardzo dobrze i mam światowe uznanie, a od 2001 roku nie dostałem na uczelni żadnej nagrody. Nie dostali jej też moi pracownicy, podczas gdy innym są przyznawane co roku – komentuje prof. Keshra Sangwal.

Grzegorz Gładyszewski podkreśla, że nie chce się skarżyć ani też mówić o mobbingu. – W końcu jestem samodzielnym pracownikiem naukowym, który ma szanse na pracę w innej placówce – mówi. Twierdzi natomiast, że PL rządzą osoby, które niszczą uczelnię brakiem kompetencji. – Jak to w komunie, zasada negatywnej selekcji jest obowiązująca. Im mniej umiesz – tym lepiej, bo łatwiej jest cię podporządkować i łatwiej sterować – tłumaczy.

Na te zarzuty uczelnia reaguje ,,alergicznie”. Władze wydziału, na którym pracuje Gładyszewski, podkreślają, że ma on pełną samodzielność i może się realizować w nowo powołanym Zespole Inżynierii Nowych Materiałów PL. – Nie powinien mieć żadnych pretensji – usłyszeliśmy od jednego z przełożonych profesora.

Gładyszewski dowodzi natomiast, że to sposób na to, jak zamknąć mu usta. – Ja takiego cukierka w nagrodę za milczenie nie chcę – kończy rozmowę.

Agnieszka Dziaman PS Tekst był opublikowany w Kurierze Lubelskim z 28.07.2006.

Uprzejmie informuję

Całość dokumentacji w sprawie artykułu Kuriera Lubelskiego (z dn. 28 lipca 2006 r.)

pt. „Wojna profesora” wraz ze „Stanowiskiem Kolegium Rektorskiego PL” oraz polemiką wywołaną tymi materiałami znajduje sie na stronie http://omega.pol.lublin.pl/gglady/pollub/

Wróg etyczny w III RP zastąpił wroga ludu

źródło

Przegląd informacji medialnych o tym jak Trybunał Konstytucyjny odpowiedział na pytanie : Czy można krytykować kolegów po fachu ?

Sprawa Zofii Szychowskiej w tej kwestii wygrana przed Trybunałem Konstytucyjnym  obrazuje porażającą patologię polskiego środowiska akademickiego i lekarskiego. Można podsumować, że  w III RP komunistycznego wroga ludu zastąpiono wrogiem etycznym.

Wróg etyczny

Polityka

„Lekarz może krytykować lekarza – orzekł przed tygodniem Trybunał Konstytucyjny. Zofia Szychowska, pediatra z Wrocławia, za wytykanie błędów kolegom lekarzom od 10 lat była na przemian wyrzucana z pracy, odsuwana od pracy, koleżeńsko sądzona i służbowo ganiona. Mówi, że koledzy lekarze wykonali na niej wyrok zawodowy.”

„Trybunał Konstytucyjny orzekł, że lekarz może krytykować kolegę po fachu. Dr Konstanty Radziwiłł, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej: – Trybunał nie nakazał zmiany artykułu 52 kodeksu etyki lekarskiej, tylko zmianę wykładni. W praktyce oznacza to, że sądy lekarskie będą musiały zbadać, czy krytyczna wypowiedź jednego lekarza na temat innego jest prawdziwa i czy krytykujący działa w interesie publicznym.

W ciągu 10 lat żaden z korporacyjnych sądów, przed którymi stawała dr Szychowska, nie zastanawiał się, czy podsądna mówi prawdę. Wystarczyło, że krytykuje kolegów po fachu, mówiąc publicznie, że nie powinni robić punkcji lędźwiowych małym pacjentom Kliniki Pediatrii Akademii Medycznej we Wrocławiu.”

Lekarz może krytykować innego lekarza
TRYBUNAŁ O LEKARSKIEJ WOLNOŚCI SŁOWA

TVN24
Artykuł 52. Kodeksu Etyki Lekarskiej jest niezgodny z konstytucją. Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego wydali wyrok w sprawie lekarki, która zaskarżyła kontrowersyjny przepis kodeksu etyki lekarskiej, zakazujący krytyki postępowania innych lekarzy.
Skargę złożyła Zofia Szychowska, lekarka z wrocławskiej Akademii Medycznej. Siedem lat temu skrytykowała ona badania dzieci przeprowadzone tam przez kolegów-naukowców. Władze uczelni ukarały ją za to naganą, a Naczelny Sąd Lekarski – upomnieniem. Powołano się przy tym się na art. 52 kodeksu etyki lekarskiej.

Przepis ten stanowi, iż „lekarz powinien zachować szczególną ostrożność w formułowaniu opinii o działalności zawodowej innego lekarza, w szczególności nie powinien publicznie dyskredytować go w jakikolwiek sposób”.

Lekarka uważa, że ukarano ją na podstawie przepisu, który godzi w wolność słowa i jest niezgodny z Konstytucją. Po serii odwołań do sądów powszechnych sprawa trafiła na wokandę Trybunału Konstytucyjnego.

Tygodnik Powszechny
W 1997 r. w piśmie „Pediatria Polska” dr hab. Zofia Szychowska, pracownik naukowy Kliniki Chorób Zakaźnych Wieku Dziecięcego Akademii Medycznej we Wrocławiu, opublikowała wraz z innym pracownikiem kliniki, Ernestem Kucharem, tekst: „Czy nakłucie lędźwiowe przy podejrzeniu świnkowego zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych jest zawsze konieczne?”. Dowodziła w nim, podpierając się wynikami własnych badań, że wykonywanie u dzieci nakłuć lędźwiowych, czyli punkcji służących pobieraniu płynu mózgowo-rdzeniowego, jest często niepotrzebne, a bywa szkodliwe. Z kolei w niedawnym wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” tłumaczyła: „W 1998 r., gdy po roku pracy we francuskim szpitalu wróciłam do Wrocławia, stwierdziłam, że moi koledzy przeprowadzają u dzieci punkcje, które nie mają żadnego uzasadnienia w leczeniu, ale są im potrzebne do badań naukowych. Kiedyś sama takie punkcje robiłam, ale zobaczyłam, że na Zachodzie tego typu zabiegów w ogóle się nie robi. I słusznie, bo to bardzo przykry zabieg. Poinformowałam o swoich zastrzeżeniach szefów mojej kliniki i uczelni. Zostałam za to ukarana naganą przez uczelnianą komisję dyscyplinarną”.
„W 2001 r. dr Szychowska wypowiedziała się na temat punkcji w czasopiśmie „Angora”. Nie był to tekst ani wywiad, a jedynie parę zdań zamieszczonych w artykule „Droga przez mękę” (z 13 maja 2001 r.) o osobach poszkodowanych przez służbę zdrowia. Doktor miała opowiadać, jak stanęła przed uczelnianą komisją dyscyplinarną, protestując przeciw przeprowadzaniu niepotrzebnych punkcji mózgowo-rdzeniowych u dzieci: „Czuję się sekowana przez Senat Akademii Medycznej i niektórych »działaczy« Okręgowej Izby Lekarskiej, ale mimo to jestem z siebie dumna, bo spełniłam się nie jako docent lub przyszły profesor, lecz jako lekarz. Wydaje mi się, że coraz więcej lekarzy traktuje przysięgę Hipokratesa jak nakaz zawodowej solidarności, zamiast solidarności z pacjentem”
„Zarzuty powtórzyła w „Angorze” z 13 stycznia 2002 r. (w tekście „Biała mafia”, trzecim odcinku raportu „Polski pacjent”): „Moja pani profesor bez świadomej zgody rodziców i wyłącznie dla celów badawczych dokonała punkcji lędźwiowych na 40 dziecięcych pacjentach, którzy przeszli poświnkowe zapalenie opon. Punkcja jest zabiegiem o ponadprzeciętnym ryzyku. Takie działanie jest niezgodne z ustawą o zawodzie lekarza i z kodeksem etyki. Zgłosiłam sprawę władzom uczelni, Dolnośląskiej Izbie Lekarskiej i komisji etyki przy KBN. Efekt był taki, że pani profesor została uniewinniona, a mnie ukarano za krytykę profesora. Nikt nie pofatygował się nawet, żeby przesłuchać chociaż jednego świadka. Mnie też nie przesłuchano, były więc to zwykłe sądy kapturowe.”

According to the Polish Constitutional Tribunal, doctors should have the right to criticise one another. The Tribunal announced its decision after investigating Zofia Szychowska’s complaint which was filed in by the Polish Helsinki Foundation of Human Rights.

tvn24
Przypadek doc. Zofii Szychowskiej, która złożyła skargę na zapis kodeksu etyki lekarskiej, pokazuje, że prawda nie ma znaczenia. Została ona ukarana przez sąd przy Izbie Lekarskiej, chociaż nikt nawet nie sprawdził, czy mówiła prawdę.

Szychowska była pracownikiem naukowym AM. W 2001 roku, w wywiadzie dla tygodnika „Angora” skrytykowała swoich kolegów z uczelni za przeprowadzanie niepotrzebnych – jej zdaniem – zabiegów u 40 dzieci. Służyły wyłącznie do celów badawczych i odbyły się to bez zgody rodziców. Po opublikowaniu rozmowy akademia ukarała ją naganą. Sąd pracy uchylił jednak tę decyzję. Sprawą zajął się sąd przy Izbie Lekarskiej. Zarzucił doktor Szychowskiej naruszenie artykułu 52 ust. 2 Kodeksu Etyki i ukarał naganą. W jej sprawie interweniowała Helsińska Fundacja Praw Człowieka.

GW
„Rzecznik Naczelnej Izby Lekarskiej Tomasz Korkosz: – Doktor Szychowska może zwrócić się o ponowne rozpatrzenie sprawy przez sądu lekarski. Oczywiście jeśli będzie miała odwagę. Bo tym razem sąd rozpatrzy sprawę nie tylko od strony etycznej, ale i medycznej. Zdecyduje, czy krytykując kolegów, mówiła prawdę.

Jednak Jerzy Nosarzewski, przewodniczący Naczelnego Sądu Lekarskiego, mówi, że po roku od uprawomocnienia się wyroku upomnienie lekarki zostało wymazane z rejestru. – Nie wiem nawet, czy nasze przepisy przewidują możliwość jego uchylenia.

Zofia Szychowska chce też wznowić pracę badawczą na wrocławskiej Akademii Medycznej. Twierdzi, że za swoją wypowiedź nie tylko została napiętnowana przez środowisko lekarskie, ale także jest szykanowana przez władze uczelni. Karano ją za błahe przewinienia, zakazano pracy na oddziale macierzystej kliniki. – Od dziesięciu lat nie mogę kontynuować badań – żali się. Dziś na uczelni prowadzi jedynie seminaria ze studentami.”